Na Jasieniu wróciliśmy z Olkiem na sprawdzone rewiry. Rozpoznane wielokrotnie wcześniej miejsce nie zawiodło. Chociaż przeżyliśmy chwile zwątpienia oczekując ponad godzinę na pierwsze branie.
Większość wędkarzy zapytana, gdzie udało się im złowić pokazywane na ekranie komórki okazy, nabiera wody w usta. My nie. Za pierwszą wyspą na północ od mostu. Zabawa był przednia. Okonki, ukleje, wzdręgi, płocie i leszcze. Miałem smak na leszcza w galarecie. Niestety łowione tego dnia osobniki kwalifikowały się co najwyżej na mielone. Więc nie wziąłem ani jednego.
Wracając zatrzymaliśmy się w Redzikowie nad stawem „Pod Dębami”, żeby umieścić w gablocie ogłoszenie o Zawodach Zakończenia Sezonu.
