Rekonesans.Zdarzyło mi się być parę razy nad jeziorem Granicznym, ale nie miałem potrzeby robić tam wtedy rozpoznania pod kątem organizacji nocnych zawodów wędkarskich. Spełniając życzenie sympatycznego kolegi z koła Słupia Tadeusza Brzezińskiego zrobienia jednych z zawodów na dziewiczym akwenie, wybrałem to właśnie łowisko. Wędkować na tym jeziorze można w każdym miejscu, ale dla jednoczesnego łowienia zorganizowanej grupy osób odpowiedniejszy jest zachodni skraj zbiornika koło Agroturystyki Ostoja. Tam rozstawiliśmy się z Olkiem i Stasiem z wędkami w trakcie rekonesansu w niedzielę 5 lipca. Sławek i Bogusław wybrali stanowisko po północnej stronie, woląc wiatr wiejący w oczy niż spacer kilkaset metrów dalej.
Brzegi jeziora są łagodnym stokiem, stąd i jego głębokość ku środkowi zbiornika zwiększa się nieznacznie. Ale nie brodziliśmy. Okazów żadem z nas nie złowił. Za to w zanęconych miejscach pokazywały się falami leszczyki, płocie i wzdręgi. Bywało tak, że miałem dylemat – ratować znikający pod wodą spławik czy podskakującą na podpórkach gruntówkę?
Co prawda jezioro Graniczne było w pełni dziewicze w czasach PGRyb, a następnie dzierżawcy Marka Girtlera z Miastka, nie mniej bardzo korzystnie z wędkarskiego punktu widzenia zostało rozdziewiczone przez obecnego użytkownika t.j. Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Wsi, Ochrony Środowiska i Wędkarstwa "NATURA". Pan Krzysztof Pietrzak, Prezes Stowarzyszenia, opowiadał nam nad wodą o naprawdę dużych linach, okoniach, sandaczach i węgorzach, ale wiadomo, że nie może mówić inaczej.
Zaliczyliśmy piękny relaks wędkarski, każdy coś złowił, czego można chcieć więcej?
Na powrocie z wędkowania, w Barze Napoli w Kołczygłowych uszczegółowiłem menu na posiłek na zawody 18 lipca. Na pierwsze danie ma być drugie danie, a na drugie jakaś zupa na c lub pepsi.

